następny wywiad >>> |
"Z uczuciem głębokiego rozczarowania informuję, że George Shinn i ja wzajemnie zgodziliśmy się co do tego, że należy zakończyć nasze dalsze rozmowy dotyczące współwłasności klubu Charlotte Hornets. W ciągu ostatniego miesiąca wysunąłem szereg propozycji takich ustaleń odnośnie działalności tego klubu, jakie byłyby do przyjęcia dla nas obydwu. Ze względu na swoje przyzwyczajenie do rywalizacji i pragnienie aktywnego zaangażowania we wszelkie sprawy związane z pozycją właściciela klubu, kwestia kontroli nad jego działalnością miała dla mnie decydujące znaczenie. Wprawdzie George Shinn umożliwiał mi zarządzanie działalnością sportową klubu, jednak nie zamierzał oddać mi kompetencji do podejmowania decyzji w innych, bardzo ważnych dziedzinach biznesu i działalności klubu Hornets. Nie mając całkowitej swobody i prawa decydowania o sprawach klubu, nie czułbym się dobrze w roli właściciela. A ponieważ George nie chce ani przekazać mi tego w całości, ani sprzedać mi całego klubu, nie na współwłasność, lecz w stu procentach, za wyższą cenę, to nie mam innego wyjścia niż wycofać się z negocjacji."
Po wygranym meczu, gdy MJ zadecydował o zwycięstwie:"To cudowne uczucie: gdy wiesz, że zespół cię potrzebuje i robisz to, co decyduje o wygranej".
MJ o Timie Floydzie:"Nie znam Tima. Nie mam nic przeciwko Timowi Floydowi. Grać dla niego to tak, jakby zaczynać wszystko od początku, a teraz ja nie chcę. Może on tak chce, ale ja nie". "Nie potępiam go. Nie potępiam Bulls, że go zatrudniają. Ale nie sądzę żebym chciał zaczynać z kimś, kto mnie nie zna i nie zna też mojego sposobu gry w koszykówkę".
Po spotkaniu z prezydentem USA:"Mieliśmy wielki zaszczyt go poznać. Jest to prezydent naszego kraju, a przy tym człowiek lubiący koszykówkę i w ogóle interesujący się sportem i sportowcami.".
MJ o swojej popularności:"Od ośmiu lat nie latałem rejsowymi liniami lotniczymi. Nie mogę się pokazać na lotnisku. Nie mogę pojechać na zakupy do centrum handlowego za miasto. Jedyny czas, jaki mam tylko dla siebie, to wtedy, gdy idę do łazienki". "Oczywiście, mogę iść do sklepu spożywczego kiedy zechcę. Wiem jednak na co się narażam. Dlatego nie idę". "Wychodzę teraz coraz częściej, ale zawsze cały czas trzeba się użerać z ludźmi. Nie lubię się wplątywać w sytuacje, w których ludzie wyrabialiby sobie o mnie opinię, że jestem brutalny i nie mam szacunku dla innych. A tak myślą kiedy nie daję im dostępu do mnie. Często mówi im się nie, a oni to lekceważą. To są trudne sytuacje. Ludzie często nie rozumieją, że tak nie można".