W grudniu ubiegłego roku MJ się rozwiódł, a wyzwolony z małżeńskich powinności stał się jurnym ogierem, który za nic ma konwenanse tradycyjnych 40-latków. Strzeżcie się dziewczyny! Jeśli jeszcze go nie ma u Was, to już jest w drodze!
Pytany przed laty, co będzie robił na emeryturze, odpowiadał "będę grał w golfa i zarabiał pieniądze". Nie skłamał. W golfa gra nawet wtedy, kiedy powinien zajmować się sprawami, za które mu płacą - czyli managmentem Charlotte Bobcats - klubu, którego jest współwłaścicielem. Ostatnio jednak Jordan nie ucieka od swoich obowiązków zawodowych na pole golfowe. Przed tegorocznym Draftem można go było spotkać na tournee po uniwersyteckich kampusach, bynajmniej nie w roli koszykarskiego skauta:
Zdjęcie Jordana z cygarem w dłoni, w dirty dancing z rówieśnicami swojego 18-letniego syna, Jeffreya, nie cieszy zapewne jego sportowych współpracowników. W Charlotte oczekiwano od gwiazdora czegoś więcej, niż gwiazdorstwa, tymczasem Michael robi wszystko, by zachować swoją pozycję w show biznesie. Kilka tygodni po gorącej nocy wśród studentek w Cabo, MJ wybrał się na wielką imprezę urodzinową Steviego Wondera na Wyspach Bahama. Mnóstwo VIP-ów, mnóstwo pięknych kobiet, a serce Jordana niczyje. Nie potrafił się powstrzymać. Jego ofiarą miała podobno paść Sara Kova. Już nie wnikamy, czy to był dobry wybór, ważne jest to, jak się Michael do owej blondynki zabierał. Sara Kova relacjonuje zajście tymi słowy: "Podszedł do mnie zdecydowanym krokiem, byłam bardzo podekscytowana, spojrzał mi prosto w oczy i powiedział: "Cześć, jak się nazywasz? Ja jestem Leroy" - wiedziałam, że to Michael Jordan, ale chciałam grać w tę grę. Powiedział, że wspólnie z przyjaciółmi przenosi zabawę na jacht i zapytał, czy nie chciałabym zobaczyć jego łódki. Odmówiłam, ale zrobiliśmy sobie wspólną imprezę jakiś czas później".
Słuchajcie. Nie chcemy robić z siebie znawców tematu, ale podeszlibyście do dziewczyny na imprezie będąc MICHAELEM JORDANEM i powiedzieli "Cześć, jak się nazywasz? Ja jestem Leroy"? My raczej nie. Ale to nie my pakowaliśmy piłkę do kosza odbijając się z linii rzutów wolnych, to nie my zarabiamy kilkadziesiąt milionów dolarów rocznie, więc to nie my będziemy udzielać rad MJ-owi. Żyj jak chcesz, rób co chcesz, a my będziemy czekać, aż znowu nas czymś zaskoczysz.
Źródło: sport.pl
Źródło zdjęcia: deadspin.com