Jesteś
osobą która odwiedziła moją stronę od 27.XII.2001
Zawodnicy Chicago Bulls po raz drugi w sezonie ulegli Los Angeles Lakers. Tym razem Byki przegrały w United Center 101-93. Do zwycięstwa gości poprowadziła aż czwórka graczy: Lamar Odom (17 punktów, 16 zbiórek), Sasha Vujacic (19 punktów, 3 asysty), Andrew Bynum (12 punktów, 10 zbiórek, 3 asysty) oraz Kobe Bryant (18 punktów, 6 zbiórek). Tradycyjnie po stronie gospodarzy najlepiej zagrał Luol Deng, zdobywca 26 punktów. Wspierali go Kirk Hinrich (17 punktów, 8 zbiórek) i Anders Nocioni - 14 punktów.
Od pierwszych minut mecz był bardzo wyrównany. Obydwie drużyny nie grały najlepszego w ataku. Problemy ze skutecznością dotyczyły zarówno Bulls jak i Lakers. Nie tylko ze skutecznością. Również faule stanowiły problem. Derek Fisher czy Ben Gordon już w pierwszej części gry zapisali na swoim koncie 2 przewinienia. Ostatecznie Lakers wygrali 21-15.
Druga kwarta również nie wskazała nam prawdopodobnego zwycięzce. Obydwie drużyny grały lepiej w ataku, efektem czego było 30 punktów w tej części dla Bulls i 28 dla Lakers. Drużyny szły łeb w łeb. Po punktach Jeziorowców, dobre zasłony były stawiane dla Kirk'a Hinrich'a, który od razu odpowiadał rzutem z pola.
Po pierwszej połowie widniał wynik 49-45 dla Lakers.
Trzecia kwarta to popis Luol'a Deng'a. Gwiazdor Bulls zdobył w niej 13 punktów. Niestety nie otzymał odpowiednio wsparcia od kolegów, efektem czego Lakersi, którzy grali zespołową koszykówkę, zdobyli ostatecznie punkt więcej. Powiększyli swoją przewagę do 5 punktów, jednak Byki wciąż mieli szansę.
W czwartej kwarcie do 7:40 było bardzo blisko remisu. Niestety głupie straty, brak skupienia spowodowały że Lakers odskoczyli na 12 punktów, po fantastycznym 9-0 runie. To dobiło Bulls. Na 2:32 Jeziorowcy prowadzili nawet 99-85. Byki były bezradne.
Warto odnotować słaby występ w ataku Ben'a Wallace'a. Center Bulls rozegrał jedynie dobre spotkanie przeciwko Andrew Bynum'owi, który w czwartej kwarcie i tak zrobił swoje. Poza tym Ben po raz kolejny słabiej...
Lakersi zdominowali Bulls na tablicach. Wygrali deskę 52-41, mieli więcej asysty (29-27) oraz mniej strat (11-18). W tym ostatnim Lakers byli aż o niebo lepsi. Bulls mogli mieć nawet mniej strat od zawodników z Los Angeles. Niestety brak zrozumienia z partnerami i dziwne decyzje (m.in Ty Tomasa'a) dały taki a nie inny efekt.
Oprócz wymienionych na początku zawodników warto pochwalić Tyrus'a Thomas'a. Zdobył 10 punktów, zebrał 6 piłek, 4 - krotnie asystował i 3 - krotnie blokował rywali.
Następne spotkanie Bulls rozegrają z Washington Wizards, 19.12.2007 roku. Obecnie Byki mają bilans 8-14.