Jesteś
osobą która odwiedziła moją stronę od 27.XII.2001
Chicago Bulls pokonało we własnej hali Charlotte Bobcats 95-111. Do zwycięstwa Byków poprowadził Ben Gordon, zdobywca 34 punktów na świetnej skuteczności 13-21 (w tym 5-7 za "3"). Dołożył do tego 4 zbiórki i 5 asyst. Gordon'a dzielnie wspierali Deng (29 punktów i 6 zbiórek) oraz Andres Nocioni, zdobywca 17 punktów.
Byki już w pierwszej kwarcie grali bardzo skoncentrowanie, chcąc za wszelką cenę wygrać. Tym razem ich decyzje co do rzucania były zdecydowanie lepsze. W całym spotkaniu, Bulls rzucali na 54% skuetczności.
Pierwszą kwartę wygrali 31-23 a wszyscy kibice zgromadzenie w United Center nie mogli się doczekać drugiej ćwiartki.
Ta jednak była gorsza w wykonaniu Byków pod względem defensywy. Goście rzucili w niej 34 punkty i po pierwszej połowie widniał wynik 57-58 dla Bulls.
Na szczęscie druga połowa to już pełna kontrola przebiegu zdarzeń gospodarzy. Dzięki run'owi 22-5 Bulls objęli wysokie prowadzenie, którego nie oddali do końca spotkania.
"To jest wielka część mnie" - powiedział w wydziadzie Ben Gordon, na temat świetnej skuteczności w spotkaniu.
"Nie będziemy rzucać z 50% skutecznością we wszystkich spotkaniach. Kiedy jesteś wolny, musisz trafić 80% rzutów z takiej pozycji" - dodał Scott Skiles.
W zwycięstwie bardzo pomógł również Ben Wallace, który zebrał aż 19 piłek (8 w ataku!) i dołożył 10 punktów.
"Kiedy Ben ma taki występ, musimy wygrać" - powiedział Luol Deng po meczu.
Chicago zniszczyli Bobcats na "desce", którą wygrali 24-48. Samych 19 zbiórek mieli na tablicy gości. W drużynie przeciwnej nikt, oprócz Okafor'a nie zbliżył się do granicy 10 zbiórek.
"Najważniejszą rzeczą jest to, że wygraliśmy" - Luol Deng.
Po stronie Charlotte Bobcats najlepiej wypadli Jason Richardson (22 punkty, 4 zbiórki), Emeka Okafor (21 punktów, 9 zbiórek) oraz Gerard Wallace (17 punktów i 7 asyst).
Kolejne spotkanie Bulls rozegrają 3 Grudnia przeciwko Mavericks. Byki z bilansem 4-10 zajmują przedostatnie miejsce w wschodzniej konferencji. Tuż przed Miami Heat.