Jesteś
osobą która odwiedziła moją stronę od 27.XII.2001
Po złym początku (cztery porażki z rzędu) wreszcie Chicago Bulls się odrodziło i pokonało w United Center, Detroit Pistons 97:93. Do tego zwycięstwa, Byków poprowadził Tyrus Thomas, który zdobył 19 punktów i zebrał aż 14 zbiórek. Pomogli mu w tym Ben Gordon i Luol Deng. Odpowiednio 16 i 17 punktów. Ze swojej roli wywiązał się Kirk Hinrich, który nazbierał aż 14 asyst. Bulls udał się rewanż za przegrane playoffs właśnie przeciwko Pistons. Była to ich pierwsza wygrana w tym sezonie, a pierwsza przegrana"Tłoków".
"To znacznie lepsze uczucie wygrać mecz z jedną z najlepszych drużyn w lidze. Teraz musimy grać lepszą koszykówkę i być bardziej stanowczym" - powiedział Kirk Hinrich, który oprócz 14 asyst miał 8 punktów.
Na nic zdało się 36 punktów (najwięcej w barwach Pistons) Rasheed'a Wallace'a.
Mecz był bardzo zacięty. Do samego końca nie było wiadomo, która z drużyn zwycięży. Na 26 sekund do końca, Ben Gordon trafił jeden z dwóch rzutów osobistych i dał prowadzenie Chicago 95:93. Pistons wzięli czas, jednak zaraz po nim Wallace stracił piłkę przez dobrą obronę Thomas. "Tłoki" jednak wciąż mieli szansę gdyż jeden rzut osobisty przestrzelił Joe Smith. Hamilton próbował za "3" ale jego rzut był niecelny. Na 2.9 sekund do końca Byki zebrały piłkę, a zwycięstwo rzutem z linni za jeden punkt przypieczętował Thomas.
"Miejmy nadzieję, że odniesienie zwycięstwa przeciwko takiej drużynie jak Pistons, da nam pewności siebie" - powiedział po meczu Ben Gordon.
"Zagraliśmy zdecydowanie lepiej. To było dobre zwycięstwo dla nas" - powiedział bohater spotkania Ty Thomas.
Bulls zmiażdzyli Pistons na deskach, wygrywając 46-37 (15 zbiórek w ataku) oraz w asystach 28-17. Mieli również mniej strat, bo 14 przy 17 Pistons.
Następny mecz Chicago Bulls zagrają w sobotę z Toronto Raptors, w hali United Center.