Chicago Bulls wygralo drugi mecz z rzędu i tym samym doprowadziło do meczu numer 6. Niewiele osób spodziewało się, że z wyniku 3-0 dla Pistons, Byki zdołają wygrać jakiś mecz. Tymczasem potrzebują tylko jednej wygranej do wyrównania serii.
Do zwycięstwa gości poprowadziło trio: Ben Gordon, Kirk Hinrich oraz Luol Deng, którzy łącznie zdobyli 65 punktów. Na pochwałę zasługuję również PJ Brown (15 punktów, 8 zbiórek i 3 asysty).

Chicago Bulls wygrali swój drugi mecz z Pistons po fantastycznej skuteczności - 57%! Po pierwszej połowie mieli nawet 72% skuteczności z gry. Prawie pobili rekord (74%) ustanowiony przez Los Angeles Lakers w meczu przeciwko Seattle SuperSonics w 1998 playoffs.

“Rzucaliśmy bardzo dobrze w serii przeciwko Miami Heat. Potem coś się stało w pierwszych dwóch meczach z Pistons i nasza skuteczność nie była zadowalająca.” – Scott Skiles

Byki od samego początku zaatakowali gospodarzy, wygrywając pierwszą kwartę 31-25. Chicago nie trafiło tylko jednego z pierwszych siedmiu rzutów, pozwalając graczom Pistons na zaledwie trzy trafienia. Do końca spotkania nie oddali prowadzenia, wygrywając nawet 13 – stoma punktami trzecią kwartę, w której wykonali 22-5 run. Gracze z Pistons pozwolili Bykom na całkowitą kontrolę. Nic nie byli w stanie zrobić. Nie mieli żadnego gracza, który by ich pociągnął w ataku.

“Trafiłem pierwszych kilka rzutów i poczułem, że złapałem rytm. Kiedy byłem niekryty, po prostu rzucałem.” – powiedział Gordon, który trafił 10 z 16 rzutów, pudłując przy tym tylko jedną trójkę.

Detroit Pistons wygrali 3 mecze z rzędu z Bykami, by przegrać kolejne dwa. Wielu zapowiadało łatwe zwycięstwo Pistons 4-0, ale jak widać Byki nie złożyły jeszcze broni.

Następny mecz odbędzie się w czwartek o godzinie 2:00 czasu polskiego. Jeżeli Chicago Bulls wygrają, będą trzecią drużyną w historii ligii, która doprowadziła z stanu 3-0 do 3-3. Jednak żadnej z nich nie udało się wygrać… Mamy nadzieję, że Byki przerwą tę passę niepowodzeń i będą pierwszą drużyną, która tego dokonała.