Jesteś
osobą która odwiedziła moją stronę od 27.XII.2001
Wierni kibice Bulls mają swój moment radości, fanom Sixers pozostaje wiara. Po wygranym przez Chicago wyjazdowym meczu w Filadelfii 99:92, to ekipa z "Wietrznego Miasta" jest bliżej playoffs. Role się więc odwróciły, ale czy na długo? Allen Iverson i spółka okazję do rewanżu będą mieli już w sobotę. Ich problem polega jednak na tym, iż spotkanie odbędzie się w United Center.
- Jesteśmy zwierzyną, a oni będą na nas polować - użył myśliwskiego porównania Scott Skiles, którego podopieczni (bilans 35-40) są teraz na 8. miejsce na Wschodzie i mają pół meczu przewagi nad ekipą z Filadelfii (34-40).
Goście mieli niemal cały czas kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. Wysoko wygrali pierwszą kwartę (32:18), prowadzili do przerwy (48:43), a na początku IV kwarty wypracowali sobie 15-punktową przewagę.
Sixers, a konkretnie dwaj liderzy - Allen Iverson (26 pkt) i Chris Webber (23 pkt, 10 zbiórek) nie dali jednak za wygraną. Na 65 sekund przed końcem po rzutach tych graczy strata gospodarzy spadła do zaledwie trzech "oczek", ale w odpowiedzi łatwe punkty "layupem" zdobył Andres Nocioni.
To właśnie Argentyńczyk był najskuteczniejszym graczem zespołu z Chicago, który wygrał po raz czwarty z rzędu. Nocioni zdobył 21 punktów i zaliczył 13 zbiórek, a Ben Gordon dodał 21 punktów.
Na korzyść Bulls w walce o playoffs działa także nieco łatwiejszy układ meczów. Następny mecz grają oni dopiero w sobotę (wspomniany rewanż z 76ers), natomiast zespół z Filadelfii dzień wcześniej będzie musiał zmierzyć się na własnym parkiecie z Celtics.
Nie znaczy to jednak, że Sixers, którzy przegrali 12 z ostatnich 16 spotkań zamierzają się poddawać. - Straciliśmy ósme miejsce, ale nie wypadliśmy z walki - stwierdził szkoleniowiec Iversona i spółki Maurice Cheeks. (Źródło: Interia.pl)