Jesteś
osobą która odwiedziła moją stronę od 27.XII.2001
Chicago Bulls odniosło kolejną porażkę w czwartkowym spotkaniu z Phoenix Suns. Podopieczni Scot'a Skiles'a przegrali 112:102. Wszystko za sprawą świetnej gry Mariona (21pkt, 9zb), Hilla (24pkt, 5zb), Nasha (10pkt, 15ast) i Barbosy (25 punktów). Cała czwórka miała ogromny wpływ na wynik spotkania.
Chicago Bulls po siedmiu meczach, mają bilans 1-6, co nie napawa optymizmem przed kolejnymi spotkaniami.
Pomimo wygranej deski 49-40 oraz popełnieniu mniej strat, Bulls nie zdołali wygrać spotkania. Wszystko za sprawą skuteczności za "2" i "3" punkty. Suns w tym elemencie byli zdecydowanie lepsi (odpowiednio 51% i 41%).
"Zagraliśmy dobrze, cięzko. Jednak w całym spotkaniu, a w szczególnie końcówce popełniliśmy kilka złych decyzji, które miały wpływ na wynik spotkania" - powiedział Ben Gordon.
Po 3 kwartach był remis. Jednak w czwartej, Steve Nash zanotował 7 asyst, a atak Suns funkcjonował tak jak powinien.
"Nie mieliśmy na niego (Nash'a) żadnej odpowiedzi" - powiedział po meczu Skiles.
Diaw trafił za "3" na 7:28 do końca spotkania, co dało prowadzenie Suns 88:85. Następnie Phoenix zdołało, po rzucie Marion'a wyprowadzić 9-0 run i w pełni sprawować kontrolę nad meczem.
Dla Chicago najlepiej zagrali Ben Gordon (24 punkty, 4 zbiórki), Anders Nocioni (18 punktów, 7 zbiórek), Kirk Hinrich (17 punktów, 7 asyst) oraz Luol Deng (23 punkty i 9 zbiórek).
Następne spotkanie Bulls rozegrają z Los Angeles Lakers, a więc z drużyną w której wiele się mówiło o przeprowadzce Bryant'a do Chicago. Lakers wygrali ostatni mecz z Pistons i mają w tej chwili bilans pięciu zwycięstw i trzech porażek.