michael jordan
menu chicago bulls multimedia inne o_stronie
licznik
Jesteś

osobą która odwiedziła stronę
od 27.XII.2001
buttony
Chcesz się wymienić buttonami?
Wyslij maila

megapliki.pl serwis koszykarski
belka
menu

<<< poprzedni artykuł następny artykuł >>>

1995: Pierwszy mecz Michaela Jordana po powrocie

michael jordan powrót powrot return 1995
19 marca 1995. Pierwszy mecz Jordana
po pierwszym powrocie do koszykówki.
W Indianapolis Byki przegrały po dogrywce
z Pacers.Jordan ponad Reggie Millerem
i Markiem Jacksonem.

21.03.1995. Po rezygnacji z gry w NBA w 1993 roku Michael Jordan zajął się grą w baseball. W marcu 1995 roku zdecydował się jednak powrócić do gry w barwach Chicago Bulls.

Przed kilku laty, gdy koszykarska drużyna chicagowskich Byków była u szczytów powodzenia, w amerykańskich mediach pojawiło się nieco żartobliwe stwierdzenie. Głosiło, że dla obywateli Stanów Zjednoczonych istnieją trzy prawdy absolutne. Pierwszą jest śmierć, drugą podatki, a trzecią Michael Jordan. Teraz - po pierwszym od 21 miesięcy meczu NBA z udziałem zawodnika powszechnie uznawanego za koszykarza wszech czasów - jeszcze jedno można stwierdzić na pewno. Że całkowicie zmieniły się typy na mistrza NBA w sezonie

1995. - Z nim Chicago Bulls są w stanie zdobyć kolejne mistrzostwo - stwierdził Larry Brown, coach drużyny Indiana Pacers, przeciw której przyszło Jordanowi po raz drugi debiutować w zawodowej lidze koszykówki. W kontekście niezbyt imponujących dokonań Jordana, który w niedzielę w Indianapolis zdobył 19 punktów i pomylił się 21 razy na 28 prób rzutów, słowa te brzmią mocno zaskakująco. Ale przecież wygłosił je człowiek, który od ponad 22 lat jest wybitnym koszykarskim trenerem.

Ten sam czy inny?

Najlepszy w latach 1987-93 strzelec NBA ocenił swój występ krytycznie. - Mój come back nie był imponujący. Powrót do dawnej formy zajmie mi trochę czasu - mówił na pomeczowej konferencji. Przyznał też, że drugi okres jego gry w NBA to jak nowa era. - Wiem jak wielkie są oczekiwania wobec mnie - oświadczył - wiem, że obecnie wielu zadaje sobie pytanie: czy jestem w stanie dokonywać na koszykarskim boisku tego samego, co jeszcze przed dwoma laty.

Częściowe odpowiedzi na to pytanie dali inni uczestnicy spotkania w hali Market Square Arena w Indianapolis. - Wszyscy mogli zobaczyć, że jego rzuty nie były tak celne jak zwykle - przyznał coach Bulls Phil Jackson - ale nadał naszej grze tak potrzebnego impetu. Ciągle też nikt jak on nie rozumie istoty basketballu. Partner Jordana z pierwszej piątki Byków B.J. Armstrong wyznał: - Ma dawną szybkość i zdolności gry w obronie. Reszta jest jedynie kwestią czasu. Lider Pacers Reggie Miller też nie żałował mu komplementów. - Nic nie zatracił ze swych wielkich zdolności - mówił - jakież to będzie ekscytujące, gdy odzyska rytm gry - dodał jeden z kilku gwiazdorów NBA, którego szefowie ligi bez powodzenia próbowali wykreować na następcę Jordana.

I love this game

Przy okazji Michael wyjaśnił też dwie kwestie. Pierwszą, dlaczego numer 23 na koszulce zmienił na 45: - Bo patrzenie na mnie z moim starym numerem było jednym z ostatnich doznań mojego nieżyjącego ojca. Drugą, dlaczego zdecydował się na powrót: - Bo kocham tę grę. Brzmiało to dokładnie tak, jak jedno z głównych haseł reklamowych NBA.

To, że pozostał najbardziej uwielbianym koszykarzem, udowodnili też fani, obecni w hali zespołu z Indianapolis (wielu z nich zdecydowało się przecież na wydanie na bilety wstępu nawet 15-krotnie więcej niż zwykle). Czterech pierwszych zawodników drużyny z Chicago, przedstawianych przez spikera, przywitały pomruki niezadowolenia. Ale po słowach "z numerem 45 obrońca Michael Jordan" wybuchła owacja. Długa i głośna.

Wartość powrotu

W tym samym czasie w chicagowskich stacjach telewizyjnych i radiowych telefony dzwoniły o wiele częściej niż zwykle. Ktoś dzwonił, by stwierdzić: - Te dwa jego słowa "Ja wracam" to jedno z najważniejszych wydarzeń w historii sportu. Inny telefonował, by zadeklarować: - Bez Michaela koszykówka nie była tym samym. Natępny, by zwierzyć się: - Tak bardzo czekałem na ten dzień.

Natomiast największy chicagowskich dziennik "Chicago Tribune" cytował tych, którzy decydowali się na dłuższe opowieści. - Gdy odszedł, mój brat popadł w depresję. Musiałam go wysłać do psychiatry - opowiadała jakaś kobieta. Kolejna oświadczyła: - Od poniedziałku w moim sklepie będzie można kupić koszulki z napisami "On wrócił". Ten towar będzie się pewnie sprzedawał tak dobrze, że pozwolę sobie na rozbudowę mojego sklepu.

Przed prysznicem

Najbardziej niezwykła sytuacja miała jednak miejsce w szatni koszykarzy Charlotte Hornets, po wygraniu przez nich niedzielnego meczu z Utah Jazz.

Gracze Szerszeni zamiast jak zwykle udać się pod prysznic, gremialnie zasiedli przed wielkim ekranem, by obejrzeć telewizyjną relację z meczu w Indianapolis. - Nikt nie przepuści takiej okazji, jak zobaczenie powrotu Michaela na własne oczy - wyjaśniał sławny środkowy drużyny z Charlotte Alonzo Mourning - to można porównać tylko do wielkiego come backu Muhammada Ali.

Powrót Jordana nie był jednak zwycięski, jak pierwsza walka sławnego boksera, walczącego o odzyskanie tytułu mistrza wszechwag. Ale można go uznać za ogromny sukces całej National Basketball Association.

Radość i współczucie

Na szczęście dla koszykówki liga baseballowa, w której szukał nowych wyzwań Jordan, popadła w niekończący się strajk. To ostatecznie skłoniło go do powrotu. Ku nie skrywanej radości sterników NBA i milionów jej zwolenników. I ma rację komentator "Chicago Tribune" Sam Smith, który napisał: - Wielu z nas, sympatyków NBA, czuje się teraz tak, jakby do życia został przywrócony najbliższy przyjaciel. A jako fani Jordana możemy tylko wyrazić współczucie jego przeciwnikom.

sonda
forum2
subskrypcja lista mailingowa
Jeżeli chcesz otrzymywać informacje o nowoœciach w serwisie, wpisz poniżej swój adres email.



wyszukiwarka szukaj znajdz
ramka_dol Kliknij i nakarm głodne
dziecko z serwisem
www.MichaelJordan.pl
akcja pajacyk
ramka_dol
ramka_dol